O nastaniu epoki postartystycznej pisał w swoich tekstach z lat 70. polski teoretyk i krytyk sztuki Jerzy Ludwiński, który obserwował, jak w efekcie swoich przeistoczeń sztuka przybrała zupełnie nową formę, na której nazwanie język współczesnej mu krytyki nie miał odpowiednich terminów. Ludwiński twierdził jednak, że taka postsztuka ma niewątpliwie o wiele większe możliwości niż działalność tradycyjnie uznaną za artystyczną. Porównywał rozwój sztuki do toczącej się kuli śniegowej, która stale rośnie, wchłaniając kolejne elementy rzeczywistości, aby wreszcie stać się kulą ziemską. Rozpisał rozwój sztuki na 6 faz. Na etapie metasztuki sztuka wchłania całą rzeczywistość. Faza totalna będzie dialektycznym powrotem do fazy zerowej – sztuki utożsamionej z rzeczywistością, której nie da się już pokazać w konwencjonalny sposób, np. na wystawie, można ją wyłącznie „zasugerować”. Przedstawiciele nowej cywilizacji będą przekazywać ją sobie za pomocą czegoś w rodzaju telepatii. Ludwiński pisał: „Wszystkie dotychczasowe pojęcia związane ze sztuką zostają przekreślone, nawet moment autorstwa. Ważne są napięcia tworzone poprzez zbiorowy wysiłek wielu ludzi, składające się w sumie na układ pulsujący własnym życiem, jak gigantyczny twór przyrody. Sztuka = rzeczywistość”. Epoka postartystyczna to czasy, w których wysoki współczynnik sztuki obecny jest w wielu obszarach życia, praca artysty nie zawsze materializuje się w postaci dzieła sztuki, a sama sztuka dzieje się w skali 1:1 zamiast wytwarzać modele sytuacji i rzeczy. Na wyzwania epoki postartystycznej ma odpowiadać formuła muzeum 3.0.
ROBIĄC UŻYTEK. ŻYCIE W CZASACH POSTARTYSTYCZNYCH
SKŁADA SIĘ
Z WYSTAWY
ORAZ
PROGRAMU PUBLICZNEGO,
W KTÓRYCH BIERZE UDZIAŁ PONAD STU
UCZESTNIKÓW